Złombol 2014 Katowice (PL) - Lloret del Mar (E) - 6500 km Polonezem Atu - część pierwsza

13.09.2014
Katowice - Wiedeń
Dzień przed wyjazdem był jednym wielkim koszmarem. Nalepki przyszły w kolorze purpury (Justyna wyglądała jak Indianin zatrzaśnięty w solarium). W biblioteczce nie było żadnego przewodnika po krajach, które mieliśmy zamiar odwiedzić, po ostatnie zapasowe części trzeba było pojechać na drugi koniec Warszawy, a do samochodu nie chciały się zmieścić bagaże. Rajd po Warszawie Paweł zakończył po 18-tej bogatszy o komplet przewodników, linki gazu i sprzęgła, uszczelkę pod głowicą i wiedzą, że światła nie dość że świecą Panu Bogu w okno to jeszcze żarówki się ledwo żarzą. Start do Katowic przesuwamy na 3 rano, żeby zdążyć na poranną odprawę. Po północy światła ożyły, cb-radio zaczęło nadawać, a auto było prawie spakowane. Ruszamy przed trzecią - za kierownicą kapitan teamu - Asia. Pierwszy raz prowadzi Poloneza !!!. Na stacji benzynowej pierwsze zaskoczenie - do prawie 100 litrowej butli wchodzi ledwo 70 litrów gazu (potem się dowiedzieliśmy, że przy montażu butli Panowie gazownicy zapomnieli o jakiejś rurce i 20 litrów gazu woziliśmy jedynie jako balast).
POLONEZ ATU GLI `96 - EDYCJA ZŁOMBOL 2014
CAMP4X4 ADVENTURE TEAM

Na linię startu docieramy przed ósmą. Czeka na Nas miła niespodzianka w postaci Hani i Marka oraz Jacka z Magazynu4x4. Marek udziela nam ostatnich rad dotyczących trasy, zaopatruje w dodatkowe materiały przydatne przy zwiedzaniu Katalonii. Około 11-tej zostajemy odprawieni i ruszamy w trasę.
ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH - POLSKI FIAT 125p


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH - ŻUK


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH - RACING GIRLS ;)


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH - UNIKALNY POLONEZ Z NAMIOTEM DACHOWYM


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH - PRZYCZEPA N250?


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH - ASIA - KAPITAN CAMP4X4 ADVENTURE TEAM


ZŁOMBOL 2014 - START W KATOWICACH

Na pierwszej stacji po czeskiej stronie w towarzystwie kilkunastu złombolowych aut tankujemy gaz i zaopatrujemy się w winietę. Zmiana za kierownicą (lewy fotel zajmuje Mirek - teamowy szef kuchni) i ruszamy na podbój Europy.
Po kilkunastu minutach auto traci moc, wskazówka temperatury w ułamku sekundy osiąga czerwone pole. Zjazd na skraj jezdni - za późno spod maski wydobywają się kłęby pary. Czyżby koniec?
Trudno opisać miny naszej załogi - złość, niedowierzanie, rozpacz. Zatrzymują się kolejne załogi - złombolowe konsylium nie pozostawia żadnych złudzeń. Woda tryska spod śrub głowicy, które można odkręcać dwoma palcami.
ZŁOMBOL 2014 - CZECHY - ŻUK


ZŁOMBOL 2014 - CZECHY POLONEZ ATU 1,6 GLI


ZŁOMBOL 2014 - CZECHY - KONIEC USZCZELKI POD GŁOWICĄ - POLONEZ ATU 1,6 GLI


ZŁOMBOL 2014 - CZECHY - POLONEZ ATU 1,6 GLI
Wszystko wskazuje na to, że Złombol skończył się dla nas 50 km od Katowic....
Puszczamy załogi, które chciały pomóc w dalszą trasę a sami staramy się pozbierać myśli. Sportowa złość i ambicja bierze górę - łatwo skóry nie sprzedamy. Czas na telefon do przyjaciela. Houston mamy problem... Nasze naziemne centrum dowodzenia zlokalizowane było nieopodal Pętli Chebzie w Rudzie Śląskiej. Marek zarządza odwrót w stronę kraju i porusza niebo i ziemię żeby przywrócić mobilność Polonezowi. Uzupełniając co kilka kilometrów wodę, turlamy się w stronę granicy. Marek ustala miejsce lądowania - Jedziecie do Wodzisławia do Tatarów z Klubu Frontery. W czasie gdy my turlamy się przez Czechy, sztab ludzi szuka mechanika, który w sobotni wieczór zająłby się autem. Niespodziewana pomoc przychodzi z Kielc - Justyna daje kontakt do mechanika, który by się podjął nocnej walki z silnikiem. Sławek udziela wskazówek technicznych, ale nie daje wielu szans - bez sprawdzenia i planowania głowicy do Hiszpanii? Szaleństwo.
Mechanik przyjeżdża około 20-tej, ogląda auto i podejmuje decyzję - Walczymy do oporu - jest szansa, że wyjedziecie o własnych siłach. Nakarmieni i napojeni wyjeżdżamy od Tatarów do mechanika. Marysia ze sceptycyzmem stwierdza, że i tak nam przygotuje kąt do spania.
U mechanika zwalamy głowicę, źle to nie wygląda. Nie ma wody w oleju, oleju w wodzie.... Po jakimś czasie znajdujemy winowajcę - zablokowany termostat. Na bloku ląduje nowa uszczelka (opatrzność jednak nad nami czuwa - przecież Paweł tłukł się w piątek przez całe miasto żeby kupić zapasową uszczelkę).
O północy odpalamy auto - silnik pracuje poprawnie. Przyozdabiamy ścianę warsztatu emblematami złombolowymi i ruszamy w trasę pamiętając o ostatnim zdaniu naszego wybawcy - Jedźcie tylko delikatnie i nie nadwyrężajcie auta. 6000 km przez Alpy i Pireneje w 30 stopniowym upale - delikatnie. Niech tam, raz kozie śmierć - co będzie to będzie.
ZŁOMBOL 2014 - WYMIANA USZCZELKI POD GŁOWICĄ - POLONEZ ATU 1,6 GLI


ZŁOMBOL 2014 - POLONEZ ATU 1,6 GLI

ZŁOMBOL 2014 
Auto prowadzi się dobrze, silnik pracuje równo. Co kilkadziesiąt kilometrów sprawdzamy olej i wodę - wszystko ok. Odpuszczamy pierwszy nocleg na Węgrzech i tniemy od razu na Włochy przez Austrię. Nad ranem docieramy do Wiednia i kończy się nasz pierwszy dzień na największym i najbardziej zacnym rajdzie Europy...
ZŁOMBOL 2014 - AUSTRIA - GDZIEŚ W OKOLICACH WIEDNIA
14.09.2014
Wiedeń - Grado

Wstajemy późno, koło południa. Organizmu oszukać się nie da, mamy za sobą ponad 800 km i kilkadziesiąt godzin na nogach. Ruszamy w pogoni za peletonem. Do drugiego noclegu we włoskim Grado dzieli nas ponad 500 km.

Szybko wydostajemy się na autostradę w stronę Klagenfurtu. W porywach osiągamy nawet 100 km/h. Auto spisuje się idealnie.  Co godzinę robimy przerwę na papieroska i kontrolę płynów w samochodzie. Podczas jednego z postojów mija nas pierwsza ekipa Złombola - Dywizjon 303. Czyżbyśmy nie byliśmy ostatni?  Kilkadziesiąt kilometrów dalej na poboczu, przytulona do barierki stoi groszkowa Skoda Favorit - czyżby kłopoty? Okazuje się, że wskazania poziomu paliwa w Skodziance są mocno orientacyjne i prozaicznie skończyła się benzyna, odsiecz jednak już była w drodze więc nasza pomoc nie była potrzebna.



Ruszyliśmy dalej w stronę Włoskiej granicy. Nagle z letargu wyrwał nas dźwięk policyjnych syren, a w lusterku zaczęło pulsować niebieskie światło kogutów. No to pięknie... zaraz się zacznie - kontrola, pytania  po co, dlaczego... a czas goni.
Wyprzedzają nas 4 radiowozy w barwach POLSKIEJ policji !!!! Policjanci machają nam i pokazują do góry skierowane kciuki. W takim konwoju jedziemy kolejne kilkadziesiąt kilometrów wzbudzając respekt i szacunek wśród austriackich kierowców.




Późnym wieczorem docieramy do Grado. Ponieważ jeden z proponowanych kempingów jest nam znany, w ciemno walimy do Al Bosco. Okazuje się, że jest nieczynny - po sezonie. Tu i ówdzie w ciemnych zakamarkach stoją złombolowe Nyski i Żuki. Oni mają dobrze - nie muszą rozstawiać namiotów.  Żuk to prawie kamper - można spać w środku. Włączamy CB, okazuje się że grupka aut podąża do jednego z alternatywnych kempingów. Dołączamy do peletonu i meldujemy się na polu namiotowym. Wszędzie widać Duże Fiaty, Maluchy, Polonezy. Towarzystwo trochę się integruje, niektórzy szukają części zamiennych - duże wzięcie ma załoga, która kupiła w Tesco spawarkę do naprawy ukręconej półosi. Wszyscy są pomęczeni - okazało się że ekipy które jechały przez Węgry zostały zaskoczone przez powódź i zmagały się z pozalewanymi drogami i pozrywanymi mostami. Na kemping auta docierały do późnych godzin nocnych.
Idziemy spać - jutro przeskok przez całe Włochy oraz zwiedzanie Wenecji, Florencji i Pizzy.



ZŁOMBOL 2014 - CZĘŚĆ DRUGA

ZŁOMBOL 2014 - CZĘŚĆ TRZECIA

ZŁOMBOL 2014 - CZĘŚĆ CZWARTA


www.camp4x4.swietokrzyskie.net.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz