OPEL FRONTERA A SPORT 2.0



No i doszedł do naszej stajni nowy samochodzik. Asia przesiadła się wreszcie z osobówki do terenówki.
Poszukiwanie samochodu dla kobiety to nie jest prosta sprawa. Musi spełniać wiele często wzajemnie wykluczających się kryteriów.
Musi być ładny - Odpadła Dyskoteka (absolutnie nie wiem da czego)
Nieduży - Patrol też się nie łapie
Ekonomiczny - Jeepy wylatują
Wygodny - Samuraj też odpada
Wszystkie te kryteria oczywiście z zastrzeżeniem - jak na terenówkę
Po tym, jak już przejrzeliśmy cały internet, na placu boju pozostały trzy modele:
Suzuki Vitara, Daihatsu Feroza i Opel Frontera. Te trzy auta wyprzedziły w końcówce Toyotę Rav4 (brak reduktora) Land Rovera Freelandera (bo to i tak nie prawdziwy Land Rover, a poza tym się psuje).
Vitara byłaby niezła, ale ciężko znaleźć fajny egzemplarz - albo mocno pomotane do offroadu, albo wiejsko potuningowane do lansu. Feroza okazała się jednak trochę zbyt archaiczna, też z niewielką szansą na znalezienie zadbanej sztuki.
Pozostała na placu boju Frontera. Nie dość, że bliski krewniak naszego ukochanego Isuzu, to jeszcze ładny i wygodny. Frontera Long odpadła ze względu na stan techniczny samochodów dostępnych na rynku. Nowszy model B, mimo że bardzo ładny trochę przekraczał nasz założony budżet, poza tym jakoś nie przekonują mnie te wszystkie podciśnienia i przede wszystkim listwowa przekładnia kierownicza.
Wersję A natomiast Asia zdyskwalifikowała ze względu na wyjątkowo archaiczną deskę rozdzielczą.
Nagle olśnienie - Frontera Sport A z 1998 roku ma zmienioną deskę rozdzielczą !!!
Trafia nam się Frota Sport 2.0 z października 1998 - jedna z ostatnich sztuk w starej budzie. Trochę zabiedzona, tu i ówdzie wyłazi rdza, progi do roboty, stłuczony kierunek. Marnie to widzę. Zaglądamy do środka i tu pierwsze zaskoczenie. Żadnych śladów używania - wnętrze jak nowe. Pod maską to samo - żadnych wycieków, silnik pracuje idealnie. Przebieg 140.000 tysięcy km wygląda na bardzo realny. Samochód n-ty w rodzinie, używany tylko sporadycznie do wyjazdów na polowania. Przez ostatnie lata robił po 3.000 km rocznie. Co najważniejsze Aśce się podoba - lata telepania się po świecie poobdrapywanym, ubłoconym Land Roverem zweryfikowało jej kryteria estetyczne. Proponujemy cenę dużo niższą od wywoławczej ze względu na usterki i ku naszemu zdumieniu stajemy się właścicielami takiego oto pojazdu.

Opel Frontera A 2.0 Sport




Opel Frontera A 2.0 Sport


Po umyciu, odkręceniu pordzewiałych tandetnych progów, okazało się że nawet nie jest tak źle jak to na początku wyglądało.
Oczywiście przed nami dużo pracy, żeby auto doprowadzić do stanu idealnego.
W pierwszej kolejności zakładamy instalację gazową, samochód ma służyć do jazdy na co dzień, więc ekonomia przede wszystkim  - decydujemy się na instalację sekwencyjną. Na gazie jeździ kapitalnie, pali umiarkowanie (za stówkę połkamy około 300 km).
W następnej kolejności bierzemy się za blacharkę (przed zimą trzeba ogarnąć zagrożone miejsca).
Potem zostanie poprawienie własności terenowych auta...

****

Po usunięciu kilku ognisk korozji, typowych dla tego auta - progi, rant maski, kilka odprysków na błotnikach, nadszedł czas na wymianę opon. Ponieważ zdecydowaliśmy się na wymianę AT-ków na MT-ki w Land Roverze, do przytulenia zostały całkiem przyzwoite BFGoodrich All Terrain 235/85R16.
Jedyny słuszny rozmiar w Land Roverze Discovery, kompletnie niepopularny w Oplu Fronterze.
Po założeniu 235-tek Frontka nabrała bardziej terenowego charakteru, poprawiła się trakcja w koleinach, koła ładnie wypełniły wnęki, pozostawiając odpowiednią ilość miejsca na wykrzyże. Okazało się, że kultowe 235/85 są idealne również do Frontery.

Opel Frontera A  Sport 2.0 na oponach BFG AT 235/85r16
Frontera jest u nas już półtora roku. W międzyczasie przeszła kolejne modyfikacje. Przede wszystkim zawieszenie. Ponieważ nasze auto ma z tyłu sprężyny, a w garażu leży komplet starych KingSpringów +2`` do Land Rovera zdecydowałem się na sprawdzenie czy pasują. Weszły bez problemu, podniosły auto o ok 8 cm. Około 3 cali liftu - nieźle. Korekcja drążkami, przewalenie sworzni pod wahacz i gotowe.
W wolnej chwili doszły progi pod hajlifta.


Czasem zakładamy koła 31 x 10,5 x 15 z kopiami Yokohamy Geolandera MT. Wtedy auto w terenie jest prawie nie do zatrzymania.


Niestety, ciężka praca w terenie, codzienna droga do pracy kilkadziesiąt kilometrów zabiła słaby jak na takie ciężkie auto silnik. Aktualnie Frota ma kończony remont kapitalny - głowica, panewki, pierścienie.
Generalnie nie ma co się dziwić - auto u nas zrobiło ponad 60.000 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz