LAND ROVER DISCOVERY 300 tdi



JAK TO SIĘ ZACZĘŁO
Mój romans z samochodami 4x4 trwa już kilkanaście lat. Najpierw były to auta marki Subaru (Legacy I, Legacy II, Impreza). Oprócz pewnego prowadzenia po asfalcie dawały możliwość zjechania z bitych traktów. Z czasem chęć poruszania się w terenie zaczęła dominować. I tak w rodzinie pojawił się Isuzu Trooper. Samochód w stanie agonalnym blacharsko, ale niezawodnym mechanicznie. Do tej pory trwa ciągła walka o utrzymanie samochodu w przyzwoitej kondycji. Kolejnym etapem dochodzenia do ideału był Mitsubishi Pajero II.
Wybór w zasadzie był oczywisty, spowodowany kilkunastoletnim użytkowaniem samochodów japońskich.
A jednak po pierwszej wyprawie okazało się, że Pajero nie do końca jest tą wymarzoną terenówką.
Z Land Roverem trochę jest tak, jak z Subaru - każdy by chciał mieć, ale prawie każdy się boi.
Moja fascynacja samochodami spod znaku zielonego jaja była chyba od zawsze. Pacholęciem jeszcze będąc z wypiekami na twarzy oglądałem relacje z Camel Trophy.
Zakup Land Rovera rozważaliśmy z żoną na etapie zakupu Pajero. Niestety kontrowersyjna stylistyka zewnętrzna i europejskie pochodzenie spowodowało stanowcze veto małżonki.
Gdy wróciliśmy naszym Pajero z Albanii już wiedzieliśmy - potrzebujemy innego samochodu.

SZUKAMY DYSKOTEKI
Poszukiwanie samochodu zacząłem od kilku wizyt w Difflandzie. Zamęczałem chłopaków pytaniami o najdrobniejsze szczegóły, na które zwrócić uwagę przy zakupie.
Założenia co do wyposażenia były następujące: Miał to być Land Rover Discovery 300 tdi, trzydrzwiowy, manualna skrzynia, minimum elektryki, koniecznie klimatyzacja, bez prawej poduszki (bardziej użyteczna wydawała mi się cykorłapka z półką), serwisowany, nie katowany w terenie.
Wiadomo - takie rzeczy tylko w Erze
Pół roku śledziłem ogłoszenia z całej Europy. W trakcie poszukiwań doszliśmy do następujących wniosków: fajne egzemplarze znikają często pierwszego dnia, niefajne stoją długo.
Pewnego majowego dnia stał się cud. Jak co dzień sprawdzałem nowe ogłoszenia i w trakcie przeglądania pojawił się ON.
Land Rover Discovery 300 tdi, z klimą, lekko podliftowany, na AT-kach, trzydrzwiowy, z jedną poduszką.
W Warszawie.
Zadzwoniłem kilka minut po dodaniu ogłoszenia i umówiłem się z gościem za godzinę. Trochę był zszokowany.
Pakujemy się żoną do samochodu i śmigamy do Łomianek. Okazuje się, że samochód należy do stowarzyszenia, jeździł z dzieciakami na imprezy plenerowe. Faktycznie ma jakąś dokumentację serwisową, jest podliftowany, ma podłogę w bagażniku. Opony co prawda nalewki, ale nie ma się do czego przyczepić pod względem stanu technicznego. Cena zadowalająca. Decydujemy - KUPUJEMY

POCZĄTKI
W drodze powrotnej do domu zatrzymujemy się w Difflandzie i umawiamy się na pakiet startowy.
Chłopaki mówią, że na pierwszy rzut oka nie wygląda źle. Przegląd, wymiana płynów, rozrządu.
Odbiór samochodu i od razu skok ciśnienia - Na pytanie "i jak - rokuje?" Odpowiedź pada " Chodź na górę na kawę to pogadamy". Na miękkich nogach idę na górę - okazuje się, że rachunek jak na pakiet startowy wyjątkowo niski, lista prac na przyszłość ogranicza się do kilku punktów. Na koniec pada "Będziesz zadowolony" - prorocze słowa.

PIERWSZE MODYFIKACJE
Pierwszą konieczną modyfikacją była zmiana opon. Ponieważ samochód już był podniesiony 2" na sprężynach King Springs i miał podcięte nadkola, jedynymi słusznymi oponami był rozmiar 235/85r16.
Ale jakie - pytanie tylko. MT, AT? Ze względu na planowane wykorzystanie auta - długodystansowy wycieczkowiec - zdecydowałem się na BFG All Terrain, i chyba to był rozsądny wybór.
W następnej kolejności musiałem zmodyfikować wnętrze. Mocno powiedziane - ograniczyło się do założenia CB pod sufitem, założenia dodatkowych gniazdek 12V na desce i w bagażniku, zainstalowanie przetwornicy.
Przed samymi wakacjami w parę godzin zrobiłem zabudowę do spania i zmodyfikowałem koszmarny bagażnik dachowy, który upodabniał Dyskotekę do Myszki Miki, a nie przedstawiał żadnej wartości użytkowej. Efekt może nie jest porażający - nie jest to prawdziwy bagażnik wyprawowy, ale jak na razie zdał egzamin

USPRAWNIENIA WYPRAWOWE
Samochód na długą wycieczkę, oprócz tego, że jest środkiem transportu - staje się na jakiś czas domem. Pełni rolę salonu, kuchni, łazienki, sypialni i garderoby.
- Funkcję salonu dla dwóch osób Dyskoteka pełni idealnie - wygodne fotele a przede wszystkim szerokość (odsunięcie foteli do zewnątrz jest genialnym pomysłem) dają minimum komfortu. Nasz salon na dodatek jest klimatyzowany.
- Sypialnia - tu jest gorzej - Land Rover jest stosunkowo krótki, więc i możliwość spania jest ograniczona. Na szczęście dzięki temu, że mamy wersję trzydrzwiową problem jest rozwiązywalny. Zabudowa bagażnika + złożona tylna kanapa + przednie fotele położone na desce rozdzielczej + podest między tylną kanapą a podłokietnikiem daje ponad 180 cm.
Bez problemu wchodzi materac Intex dając całkiem komfortowe warunki do spania.
Łazienka - 25 litrowy czarny zbiornik z kranikiem i słuchawką prysznicową, do tego uchwyty na bagażniku do elastycznej rurki z zasłonką załatwiło sprawę.
Plandeka ze słupkami od wojskowych pałatek przyczepiana do bagażnika załatwiła sprawę zadaszenia.  Do gotowania służy nam kuchenka turystyczna za 50 zł na kartusze.

REWIZJA USPRAWNIEŃ PO WYPRAWIE
Materac szlag trafił po dwóch dniach - wskazane maty samopompujące.
Konieczna przebudowa zabudowy - oparcie tylnej kanapy nie jest idealnie poziomo
Zasłonka prysznicowa się nie przydała ani razu, co prawda wiele nie waży więc może jeździć
Zmienić bagażnik na pełnowymiarowy, rozważyć namiot dachowy.

Plandeki zmienić na bardziej wytrzymały materiał - wskazana inwestycja w profesjonalną roletę

WYJAZDY
Pierwszą imprezą jaką zaliczył nasz Land Rover był X Iłżecki Piknik Terenowca. Trasa dużo łatwiejsza niż rok wcześniej, więc nie możemy porównać Land Rovera z Mitsubishi, niemniej jesteśmy mile zaskoczeni własnościami terenowymi samochodu.

X Iłżecki Piknik Terenowca


Drugi wyjazd to Baltic Land Rover Meeting - Długi przelot asfaltowy, świetnie spędzony weekend w doborowym międzynarodowym składzie, urwany amortyzator.



Baltic Land Rover Meeting 2010
Głównym wyjazdem sezonu 2010 była samodzielna wyprawa na drugi koniec kontynentu. Chcieliśmy dotknąć Azjii. Ponad 6000 km - spełnione marzenia,  ponownie urwany amortyzator.

W drodze do Turcjii - osławiona rumuńska Transalpina
Na koniec 2010 roku nie mogliśmy nie zaliczyć bardzo ważnej imprezy.
Ogólnopolska Integracja Terenowa Dla Choinki - tym razem byliśmy gośćmi integracji w Radomiu
Ogólnopolska Terenowa Integracja  "Dla Choinki" - Radom 2010

PODSUMOWANIE SEZONU 2010
Przejechaliśmy od kwietnia do grudnia prawie 30.000 km
Naprawy ograniczyły się do czynności eksploatacyjnych (oleje, końcówki, filtry, klocki), wymiany nieszczęsnych amortyzatorów i nowych opon.
"Landrovery na prawdę się nie psujom :)))" - przynajmniej nasz w 2010 roku


2011

Dosyć intensywny sezon 2010 nie był obojętny dla stanu technicznego samochodu. Przegląd na przełomie roku wykazał konieczność wymiany końcówek drążków, lewego przedniego łożyska.
W styczniu podczas weekendowego wypadu do Austrii strzeliła guma łącząca intercooler z rurą od turbiny. Droga powrotna bez dostatecznej ilości powietrza była masakrą.
Początek lutego to dalsze elementy eksploatacyjne do wymiany: guma wału napędowego, i krzyżaki przedniego mostu. Samochód przy okazji dostał nowe simmeringi wału.
Przed kolejną dłuższą wyprawą trzeba zrobić porządek z przekładnią kierowniczą - coraz bardziej cieknie i pojawiły się luzy. Nie ma jeszcze tragedii, ale muszę mieć to na uwadze.

Pierwsza połowa roku 2011 nie obfitowała w jakieś uporczywe awarie.
Wymiana świec żarowych, spawanie łapy sprzęgła, jakieś uszczelnienia - jednym słowem normalna eksploatacja.

Spokojni o stan naszego pojazdu zaczęliśmy planować wyprawę wakacyjną.
Padło znowu na Bałkany z Albanią w roli głównej.

Wymiany płynów, przy okazji nowe paski, klocki i w drogę...

W trasie pasmo awarii - rolka napinacza, gumy od turbo, wieszaki wydechu, dzwon w Czarnogórze, na koniec uszczelka pod głowicą - szczegóły w relacji z wyprawy.
W październiku zorganizowaliśmy kameralne spotkanie w Górach Świętokrzyskich
pod szumną nazwą "I Świętokrzyski Sabat 4x4 - Małe Jodło 2011"
Trochę pojeździliśmy, trochę powspominaliśmy Transalbanię, wypiliśmy ostatnie albańskie piwa i rozstaliśmy się w przekonaniu, że impreza jest rozwojowa i godna kontynuacji.


Pierwszy Świętokrzyski Sabat 4x4 - Małe Jodło 2011

Jako-takie ogarnięcie samochodu po wyprawie pozwoliło nam jeszcze uczestniczyć
w Ogólnopolskiej Terenowej Integracji "Dla Choinki". Jak zwykle byliśmy gośćmi klubu Radom4x4.


Ogólnopolska Terenowa Integracja "Dla Choinki" - Radom 2011

Rok zakończyliśmy  w Małym Jodle w poalbanijnym składzie.

2012

Nie jest dobrze...

Czas założyć kolejną stronę - Land Rover Discovery - reanimacja trupa.

Tu wracamy po uratowaniu naszego Disco...

Minęła połowa 2012 roku. Nasze Disco znowu na chodzie. Jeszcze kilka drobiazgów
zostało do poprawienia, ale stan ogólny mocno się poprawił i dobrze rokuje na przyszłość.

Co się zmieniło?
Odbudowany blacharsko, mamy nowe progi, podłogę, nowe mocowania buda-rama, nadkola.
Doszły progi pod Hi-Lifta, komplet polibuszy (co prawda żółty Britpart, ale i tak jest lepiej niż z wytłuczonymi gumami).
Uszczelniono przekładnię kierowniczą (ciekła ponad dwa lata), nowa pompa wody, rolki paska wielorowkowego.
W najbliższym czasie do zrobienia uszczelnienie reduktora, mostów (znowu !!!!), regeneracja alternatora.

Stan techniczny samochodu pozwolił nam na wzięcie udziału w pierwszej imprezie w tym roku.
Ze względu na sentyment do miejsca, wybór padł na Kunowskie Suvary. Impreza założenia dla SUV-ów miała jednak momenty tylko dla prawdziwych samochodów terenowych.

Kunowskie Suvary 2012
Druga połowa roku przyniosła strategiczne decyzje co do życiowych planów. Ruszamy z projektem "Camp4x4 - Małe Jodło" (więcej informacji tutaj)

Nasze disco musiało zadowolić się nowym/używanym alternatorem (o tyle dobrze, że przynajmniej 100A) i również nowym/używanym rozrusznikiem.

Stan techniczny jest na tyle przyzwoity, że bezawaryjnie pokonujemy trasę Warszawa-Małe Jodło-Warszawa, oraz eksplorujemy malownicze okolice Kunowa.

Camp4x4 - Małe Jodło - testy toru ( http://camp4x4.blogspot.com )
Druga połowa roku to przede wszystkim praca na Camp4x4, udało nam się jednak wyrwać na 10 dni na krótki objazd po Ukrainie, Mołdawii i naszej ukochanej Rumunii. Szczegóły wyprawy tutaj: Ukraina, Mołdawia, Rumunia

Nadchodzi coroczna Ogólnopolska Terenowa Integracja "Dla Choinki". Ten rok dla Nas jest bardzo ważny. Jak zwykle wspomagamy KMST Radom4x4. Tym razem najeżdżamy Radom silną grupą z forum swietokrzyskie4x4.pl, oprócz zwykłego uczestnictwa, mamy zaszczyt i przyjemność przekazać dla uczestników integracji kilka voucherów na pobyt na CAMP4x4.

2013

Rok 2013 to przede wszystkim praca na Camp 4x4.
relacje do zobaczenia na: www.camp4x4.swietokrzyskie.net.pl  i naszym facebooku www.facebook.com/camp4x4

Disco trzymało się wyjątkowo dzielnie i w nagrodę dostało sprężyny OME i Snorkela Safari



2014

W planach dalszy rozwój Camp4x4, ale nie tylko... Do stajni doszło nowe auto i z nim wiążemy tegoroczne plany wyjazdowe.