Łatwo powiedzieć... regulamin jasno mówi - cena zakupu auta ok 1000 zł. Duże Fiaty, Łady, stare Polonezy absolutnie poza zasięgiem cenowym. W grę wchodzi Wartburg (dwusuw), Skoda, ewentualnie Polonez Caro. Mijały tygodnie szukamy auta, szukamy informacji o poszczególnych markach. I gdzieś kiedyś dokopaliśmy się do informacji, że projektantem Poloneza Atu był Asi ojciec. Wiedzieliśmy, że pracował w OBR FSO, że projektował Warsa, ale że ATU?
Klamka zapadła - szukamy ATU. Przy okazji będzie pamiątka rodzinna.
Okazuje się, że znalezienie Poloneza Atu w pierwszej wersji graniczy z cudem. To auto było produkowane tylko kilka miesięcy. Zaraz po premierze POLONEZA ATU, koncern DAEWOO zaprezentował ATU PLUS. Jakoś nam nie pasował samochód z logotypami Daewoo na karoserii i kierownicy.
Pewnego zimowego wieczoru Aśka przeglądając internet znalazła ogłoszenie. W tytule ATU PLUS, ale na zdjęciu czarne zderzaki. Otwieramy ofertę i faktycznie - pierwsze ATU w całej okazałości. Do tego zadbane, pierwszy właściciel, bez rdzy i zagazowane. Do Lublina daleko nie mamy i mimo srogiej zimy pakujemy się do Froty i jedziemy.
Awaria rozrusznika pozwoliła nam urwać jeszcze parę stówek i staliśmy się właścicielami eleganckiej limuzyny spod znaku FSO. Odpalamy na lince i wracamy do domu.
Pierwsze 150 km pokonujemy bezawaryjnie (nie licząc wizyty w rowie Frontery i godzinnej akcji wyciągania jej Polonezem pasem do wyciągarki).
Wstawiliśmy auto do garażu, po kilku dniach rozmrażania i zabiegów kosmetycznych naszym oczom ukazało się ATU w całej okazałości
Faktycznie auto nie ma grama rdzy, pod paskudnymi pokrowcami nowiutka tapicerka, rozrusznik wymagał jedynie przeczyszczenia. Na pierwszy ogień poszły nowe tarcze hamulcowe, wszystkie gumy zawieszenia, krzyżaki - typowe sprawy eksploatacyjne. Pozakładaliśmy brakujące emblematy.
Okazało się, że znajomy mechanik ma kumpla któremu zostało trochę gratów po Poldolocie. Tym sposobem weszliśmy w posiadanie oryginalnych felg aluminiowych FSO i foteli Inter Groclin.
Gdy tylko zima odpuściła nastąpiła prezentacja naszego autka
Pierwszy długodystansowy test - wycieczka do Wiednia
Auto spisało się znakomicie, ale jeszcze wymaga kilku zabiegów poprawiających komfort podróżowania. Przede wszystkim trzeba wyeliminować wszelkie odgłosy uniemożliwiającą normalną rozmowę w trakcie jazdy - zawory, skrzynia, most, podpora wału. Komplet nowych głośników JBL niestety nie pomógł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz