FSO POLONEZ ATU

Kiedyś sobie powiedzieliśmy, że zachodnią Europę będziemy zwiedzać jak będziemy starzy. Póki mamy zdrowie i siłę  będziemy tłuc się Land Roverem po mniej dostępnych rejonach świata. Europa może poczekać...Kiedyś przeglądając relacje z wypraw i szukając nowych kierunków do eksploracji trafiłem na relację z imprezy o jakże zachęcającej nazwie Złombol. Przypomniało mi się, jak kilka lat temu wracając z Turcji, gdzieś w okolicach najwyższego punktu szosy Transfogarskiej minęła nas kawalkada Dużych Fiatów i Polonezów. To właśnie była ekipa Złombola. Puściłem Aśce linka http://zlombol.pl/pl/. Odpowiedź przyszła po kilku minutach.... SZUKAJ AUTA.

Łatwo powiedzieć... regulamin jasno mówi - cena zakupu auta ok 1000 zł. Duże Fiaty, Łady, stare Polonezy absolutnie poza zasięgiem cenowym. W grę wchodzi Wartburg (dwusuw), Skoda, ewentualnie Polonez Caro. Mijały tygodnie szukamy auta, szukamy informacji o poszczególnych markach. I gdzieś kiedyś dokopaliśmy się do informacji, że projektantem Poloneza Atu był Asi ojciec. Wiedzieliśmy, że pracował w OBR FSO, że projektował Warsa, ale że ATU?

Klamka zapadła - szukamy ATU. Przy okazji będzie pamiątka rodzinna.

Okazuje się, że znalezienie Poloneza Atu w pierwszej wersji graniczy z cudem. To auto było produkowane tylko kilka miesięcy. Zaraz po premierze POLONEZA ATU, koncern DAEWOO zaprezentował ATU PLUS.  Jakoś nam nie pasował samochód z logotypami Daewoo na karoserii i kierownicy.

Pewnego zimowego wieczoru Aśka przeglądając internet znalazła ogłoszenie. W tytule ATU PLUS, ale na zdjęciu czarne zderzaki. Otwieramy ofertę i faktycznie - pierwsze ATU w całej okazałości. Do tego zadbane, pierwszy właściciel, bez rdzy i zagazowane. Do Lublina daleko nie mamy i mimo srogiej zimy pakujemy się do Froty i jedziemy.

Awaria rozrusznika pozwoliła nam urwać jeszcze parę stówek i staliśmy się właścicielami eleganckiej limuzyny spod znaku FSO. Odpalamy na lince i wracamy do domu.






Pierwsze 150 km pokonujemy bezawaryjnie (nie licząc wizyty w rowie Frontery i godzinnej akcji wyciągania jej  Polonezem pasem do wyciągarki).

Wstawiliśmy auto do garażu, po kilku dniach rozmrażania i zabiegów kosmetycznych naszym oczom ukazało się ATU w całej okazałości



Faktycznie auto nie ma grama rdzy, pod paskudnymi pokrowcami nowiutka tapicerka, rozrusznik wymagał jedynie przeczyszczenia. Na pierwszy ogień poszły nowe tarcze hamulcowe, wszystkie gumy zawieszenia, krzyżaki - typowe sprawy eksploatacyjne. Pozakładaliśmy brakujące emblematy.

Okazało się, że znajomy mechanik ma kumpla któremu zostało trochę gratów po Poldolocie. Tym sposobem weszliśmy w posiadanie oryginalnych felg aluminiowych FSO i foteli Inter Groclin.



Gdy tylko zima odpuściła nastąpiła prezentacja naszego autka


Pierwszy długodystansowy test - wycieczka do Wiednia


Auto spisało się znakomicie, ale jeszcze wymaga kilku zabiegów poprawiających komfort podróżowania. Przede wszystkim trzeba wyeliminować wszelkie odgłosy uniemożliwiającą normalną rozmowę w trakcie jazdy - zawory, skrzynia, most, podpora wału. Komplet nowych głośników JBL niestety nie pomógł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz